OKIEM MAMY

Liga (nie)złych mam

Kiedy byłam w ciąży chciałam przeczytać jak najwięcej poradników, żeby jak najlepiej przygotować się do roli mamy i do tego co nas czeka. Chciałam koniecznie wiedzieć, co zrobić w danej sytuacji awaryjnej, jak rozpoznać czego Tymek chce, dlaczego się rozpłakał (a najlepiej, żeby nie płakał), co robić, żeby być taką mamą, którą chciałoby mieć każde dziecko.

Jednak żaden poradnik czy podręcznik na temat wychowania dziecka nie przygotuje Cię na to, co rzeczywiście Cię czeka. Nie mówię tutaj o jakiś negatywnych aspektach rodzicielstwa, a bardziej o nieporadności czy niespodziankach, o których nikt w owych poradnikach nie pisze. Kiedy wychodziłam ze szpitala zapytałam Pani, która pomagała mi przy opiece nad małym czy ma jakąś instrukcję obsługi. Ona spojrzała na mnie i powiedziała, że każde dziecko musiałoby mieć indywidualną 🙂 Kiedy patrzyłam jak Ona kąpie, czy przebiera małego wszystko wydawało się takie proste, aż tu nagle… okazuje się, że mokre dziecko ciężko wyjąć z kąpieli, że krem, który postawiłaś na szafce przy przewijaku jednak jest w zasięgu małych rączek i podczas sekundy nieuwagi dziecko go strąca i uderza się nim w główkę, że Twój syn tylko czeka na zdjęcie pieluchy, żeby zrobić fontannę, albo że gdy nadejdzie TEN CZAS i pojawią się kolki, to kiedy dziecko płacze w niebogłosy to masz ochotę rozpłakać się razem z nim. A najgorszy jest chyba czas kiedy tata wraca do pracy. Wtedy to już nic tylko usiąść na środku pokoju i się rozbeczeć, że właśnie zostałaś z tym wszystkim sama.

Podczas wizyt patronażowych nasza położna powiedziała mi coś mądrego: takiego maluszka- mimo iż wygląda na bardzo kruchego- ciężko jest uszkodzić. Poza tym matka natura zadbała o to, aby dziecko nie pamiętało naszych pierwszych błędów i pomyłek, także Tymek na pewno nie będzie pamiętał o  tym, że mama nie dopilnowała spadającej na czoło tubki z kremem 😉

Podobno mamy dzielą się na dwa obozy: na te, które uderzyły główką dziecka w futrynę drzwi – oraz na te, które się do tego nie przyznają.

Z perspektywy czasu cieszę się, że posłuchałam słów położnej i po prostu wyluzowałam, bo inaczej można by oszaleć. Spinanie się nad byciem perfekcyjną, książkową mamą nie ma sensu, wiecie dlaczego?

BO PERFEKCYJNE MAMY NIE ISTNIEJĄ.

W naszym przypadku najlepszym nauczycielem okazał się CZAS.

Czas na poznanie siebie nawzajem.

Czas na znalezienie rozwiązania codziennych problemów.

Czas na dotarcie się, ustalenie pewnych zasad, granic i codziennych rytuałów, które ułatwiają życie we wspólnej przestrzeni.

DSC_3441DSC_3445

Jakkolwiek by nie patrzeć nie ma kobiety która nie zrobiłaby przy swoim dziecku żadnego błędu.  Człowiek jest tylko człowiekiem, a niewyspany człowiek w zupełnie nowej sytuacji MA PRAWO do popełniania błędów i nie ma w tym nic złego, dopóki wszyscy zachowują życie, zdrowie i zdrowe zmysły 🙂

Są takie dni, kiedy myślę sobie, że nie zostałabym zapewne matką roku – a Tymek nie wygrał perfekcyjnej mamy w loterii mam, ale wtedy on jakby wyczuwał moje wahania i posyła mi jeden z tych swoich uśmiechów pod tytułem: “dla mnie i tak jesteś najlepsza” i wyciąga do mnie te swoje małe rączki żeby wziąć go na ręce i po prostu przytulić. I kiedy go tak tulę to wiem, że mam w ramionach cały swój świat i zrobię wszystko, żeby wiedział, że te ramiona zawsze będą dla niego otwarte i będą bezpieczną przystanią przez całe życie bez względu na to co się będzie działo.

DSC_3295

Nie dążę już więc do bycia perfekcyjną mamą. Chciałabym po prostu aby mój syn wiedział, że zawsze może na mnie liczyć i żeby po latach mógł wspomnieć ta swoją mamę, która popełniała błędy ale miała zawsze otwarte ramiona ❤

Do napisania dzisiejszego wpisu “popchnęła” mnie ostatnio przeczytana książka o tym samym tytule co post. Co do samej książki – gorąco polecam – zamiast stosu poradników przeczytać właśnie tą jedną pozycję. Może cześć historii opisanych w tej książce nie jest osadzonych w naszych realiach (książka jest o mamach ze Stanów Zjednoczonych), ale mimo wszystko uważam, że jest to pozycja: MUST READ dla każdej świeżo upieczonej mamy. Niekoniecznie musimy się utożsamiać z daną sytuacją, po prostu robi się lżej na sercu, że każda z nas jest (nie)złą mamą i że ta liga nie zna granic 🙂

DSC_3481

fb-polub-nas

 

Leave a comment